W razie gdy standardowy letni wyjazd to za mało, niebanalnym sposobem spędzenia czasu może stać się urban exploration. To stosunkowo młoda gałąź turystyki, która opiera się na poznawaniu miejsc nieprzystępnych, głównie wyludnionych budowli: domów, szpitali, sanatoriów, korytarzy podziemnych oraz kanałów. Zwiedzający docierają także do niedostępnych dla ogółu przestrzeni, położonych w ciągle funkcjonujących budynkach publicznych, zwiedzają maszynownie, szyby wind, poddasza, czy kondygnacje, które wyszły z użytku.
Praktykowanie UE jest bardzo niebezpieczne, stąd przed każdą wyprawą należy się drobiazgowo przygotować. Niezwykle ważne jest wybranie wygodnego ubrania – butów z grubszą zelówką i garderoby, która nie wpływa na zakres ruchów. Wyposażając plecak, nie można nie pamiętać o takich przedmiotach jak: grube rękawiczki, latarka czołowa i ręczna latarka led, zapas akumulatorów, a także mały nóż lub bagnet, choć tak samo użyteczne bywają wielofunkcyjne scyzoryki. Czasami przydać się może też ostrzałka do noży i maska albo półmaska z filtrami, zwłaszcza jeżeli budynek może być składowiskiem niezabezpieczonych środków chemicznych.
Nieznane strony UE
Popularność UE ciągle powiększa się, i to nie tylko wśród tych szukających aktywnego przepisu na spędzanie wolnego czasu. Coraz liczniejsza rzesza zaczyna się tym interesować z powodów artystycznych oraz badawczych. Wyludnione, niedostępne obiekty, które zazwyczaj potrzebują wykorzystania latarki, są najlepszym tematem artystycznych fotografii. Panująca wkoło atmosfera mistyczności i wyobcowania nadzwyczajnie sprzyja tworzeniu efektownej sztuki, w której stapiają się odmienne światy: natury oraz techniki.
Tak samo istotne znaczenie dla współczesnej cywilizacji ma naukowa motywacja UE. Zwiedzane obiekty zazwyczaj można postrzegać jako miejsca upamiętnienia, a zgłębianie historii ich, oraz mających z nimi powiązanie ludzi, pozwala na zaznaczenie się w świadomości regionalnej. W takim ujęciu każda wycieczka ma charakter naukowy, a nie jedynie rekreacyjny.