Nie znam wielu dobrych horrorów książkowych. A jeszcze mniej znam dobrych horrorów książkowych napisanych przez polskich autorów. Na tym tle wyróżnia się dziełko pt. „Domofon” Zygmunta Miłoszewskiego.
Autor ten ostatnio znany jest raczej jako twórca kryminałów. Głównie za sprawą trylogii połączonej przez postać głównego bohatera – prokuratora Teodora Szackiego. Jego najnowsze powieść pt. „Jak zawsze” to już wycieczka w zupełnie inną stronę. A mnie się marzy, by autor ten popełnił jeszcze jakiś horror. Bo „Domofon” naprawdę trzyma w napięciu jak mało która książka.
Żeby uniknąć zbędnych spoilerów, tylko kilka słów na temat fabuły. Otóż w starym, obskurnym bloku na Bródnie zaczynają się dziać dziwne rzeczy. A to na klatce leży człowiek bez głowy, a to coś straszy w piwnicy, a mieszkańcy nie mogą bloku opuścić. Cała groza jest wprowadzana na tle bardzo fajnych, typowych dla Miłoszewskiego kreacji bohaterów, język jest lekki (choć da się odczuć, ze to początki profesjonalnej twórczości tego psiarza), a całość naprawdę trzyma w napięciu i można ją „wciągnąć” w jeden dzień.
Zajrzyjcie do „Domofonu” Zygmunta Miłoszewskiego. Ostrzegam jednak lojalnie – po lekturze, zejście do piwnicy w bloku może być wyzwaniem 🙂